Po co uczyć się historii? I czym jest ta Mezopotamia?

Jednym z podstawowych założeń edukacji jest dla mnie fakt, że uczymy się po coś. Języków obcych uczymy się po to, żeby się porozumieć w innych krajach, matematyki uczymy się, żeby liczyć pieniądze, pisania – żeby przekazać coś innym (nie chodzi mi o kaligrafię ale o umiejętność przelania myśli na papier lub ekran w adekwatny do sytuacji sposób). A po co uczymy się historii? Do tej pory nie spotkałam odpowiedzi, która by mnie usatysfakcjonowała. Nauka historii w szkole to było (i pewnie nadal dla wielu osób jest) pamięciowe wkuwanie dat, nazwisk i miejsc bitew. Bez większego porządku chronologicznego, ciągu przyczynowo-skutkowego a przed wszystkim bez pasji.

Dopiero teraz odkrywam razem z moimi dziećmi, że historia jest ciekawa, odpowiada na wiele pytań, wiele innych przed nami stawia, uczy rozumienia współczesnego świata, ukazuje nietrwałość rzeczy, idei, absolutów a przez to uczy pokory do tego co teraz i szacunku do tego co kiedyś. 

Ale dla mnie, historia to przede wszystkim podróż

odkrywanie innych miejsc, kultur, zwyczajów, religii, architektury. Podróże to moja pasja właśnie z tych powodów i, tak jak fizyczne podróże po świecie, podróże w przeszłość mogą przynieść podobną frajdę.

Kontynuując tę metaforę, wyobraźcie sobie, że zabieram dzieci do Wenecji, sadzam je na ławce na jednym z małych placyków i każę im zapamiętywać lata budowy każdego kościoła i wieży, głębokość kanałów, smaki lodów w pobliskiej lodziarni oraz imiona wszystkich członków rodziny obecnego burmistrza. A potem pakujemy się i wracamy do domu. Wartościowa wycieczka? Trochę tak wygląda historia przedstawiona w podręczniku a przez to mało kogo to porywa.

I dlatego my robimy to trochę inaczej. Zacznijmy od tego, że podróżujemy przez historię bardziej chronologicznie niż lokalizacyjnie. Żeby nam się cywilizacje ze sobą nie pomieszały to każda z nich ma swoje miejsce na dużej linii czasu. Moim odkryciem, które pokazało mi jak historię można uczynić fascynującą była książka „The Story of the World”, czteroczęściowa opowieść o historii świata dla (starszych) dzieci. Pełna prawdziwie montessoriańskich opowieści, wzbogacona o mapy, napisana bardzo przystępnym ale nie infantylnym językiem.  Niestety tylko po angielsku, ale mam nadzieję, że ktoś ją kiedyś przetłumaczy na polski. Oczywiście nie polecam jej jako jedynego źródła historycznego bo np. historia Polski nie jest w niej ujęta szczegółowo a rola Polski widziana jest z zupełnie innej perspektywy (co też jest ciekawym punktem wyjścia do rozmowy) ale jako podstawa stworzenia linii czasu dla historii świata jest po prostu świetna. 

Po tym przydługim wstępie opowiem Wam trochę co stworzyłyśmy przy okazji rozmów o Mezopotamii, najstarszej znanej nam cywilizacji. To co, jedziecie z nami na tę wycieczkę?

Wyobraźmy sobie Mezopotamię –

obszar gorący,  pustynny a pośród tych pustyń dwie rzeki. I ludzie, którzy właśnie odkryli, że gdy zbiorą nasiona dzikich zbóż i rozsypią je po ziemi to wyrosną z nich nowe kłosy, dużo kłosów.  A dużo kłosów to dużo jedzenia. Tutaj, na miejscu, bez konieczności wędrowania i szukania. Zafascynowani tym odkryciem ludzie postanawiają się osiedlić na tych żyznych terenach nad rzeką, siać zboża i zbierać ich plony. A im więcej ludzi, tym więcej trzeba ich zasiać. Trzeba powiększyć teren uprawowy, zasilić suchą ziemię wodą z rzeki. W tym celu ludzie kopią więc pierwsze kanały nawadniające,  wynajdują szaduf czyli żuraw nabierający wodę z rzeki i zasilający te kanały. Miasta rosną w siłę, powstają domy z cegieł ulepionych z gliny i mułu. Grupy ludzi hodują kozy i owce, uprawiają jęczmień i pszenicę.  

Początki Mezopotamii to miasta-państwa nad Eufratem – Ur, Uruk, być może pierwsze zigguraty czyli świątynie piramidy schodkowe. Ziggurat już dobrze znamy z opowieści o wynalezieniu kątów. Model naszego zigguratu do ściągnięcia tutaj.

W grobowcu w Ur znaleziono wiele skarbów,  datowanych jako najstarsze znalezione w tym obszarze, wśród nich sztandar z Ur i gra planszowa (znaleziona tutaj, konieczność zapisu do newsletter’a).

Rozmawialiśmy o pierwszym władcy,  który zjednoczył kilka miast – Sargonie, który utworzył Sumer, potem o Akadii, Babilonie Hammurabiego i jego kodeksie praw, o Asyryjczykach i Nowym Babilonie. 

Jako że późniejsze cywilizacje Babilonu przeplatały się z cywilizacją egipską a także z losem Izraelitów, omawialiśmy ich dzieje naprzemiennie. Okres trwania imperiów Mezopotamii trwał przecież przez około 3 tysiące lat (czego niestety zupełnie nie uzmysławia podręcznik). Poznawanie Mezopotamii oparłyśmy na książkach, do tego linia czasu, którą kupiłam gotową do druku i bardzo mi w tej formie odpowiada. Plus gra, model, trochę zdjęć i kartonowych wydruków (m.in. trochę praw Hammurabiego, bo ten najstarszy system prawny to prawdziwa ciekawostka).

Jako, że Sumerowie i Babilończycy wnieśli znaczący wkład w wynalezienie pisma (to właśnie to wydarzenie jest uznawane za początek starożytności) a epos o Gilgameszu jest najstarszym znalezionym i przetłumaczonym dziełem, to bardzo chciałam je poznać. Znalazłam w internetach polskie tłumaczenie, ale po przeczytaniu okazało się, że zupełnie nie jest to utwór dla dzieci – mnóstwo w nim przemocy, ale znalazłam też angielską wersję właśnie dla dzieci, która opowiada o przewodnim wątku – podróży Giglamesza w poszukiwaniu nieśmiertelności. Bardzo polecam. Niestety nie znalazłam żadnej podobnej pozycji po polsku.

Podczas naszej przechadzki po cywilizacjach staramy się spojrzeć na nie z różnych punktów widzenia – sposobów zaspokajania fundamentalnych potrzeb, wynalazków danej cywilizacji, których używamy do dziś, w tym językowych (wynalazek pisma) i matematycznych (kąty, zegar w systemie sześćdziesiątkowym). 

Ale przede wszystkim próbujemy wyobrazić sobie życie ludzi – rodzin, dzieci, jak wyglądała ich codzienność, jakie problemy spędzały im sen z powiek, czego mogli pozazdrościć nam a czego my im. To bardzo ciekawa wyprawa!

You might also like