Kreatywność

KREATYWNOŚĆ to bardzo popularne słowo ostatnimi czasy. To pożądana cecha u pracowników wielu profesji bo kreatywność nie tylko nowe artystyczne pomysły ale też umiejętność rozwiązywania problemów, ulepszania istniejących procesów i parcia do przodu (a przecież żyjemy w systemie nastawionym na ciągły rozwój, „kto nie idzie do przodu ten się cofa” jak to powiedział Goethe).

Śmiem twierdzić, że my Polacy mamy kreatywność we krwi, przekazaną nam przez pokolenia wychowane w PRL, tylko wtedy nazywano to kombinowaniem. Często to dzięki kombinowaniu było w domu masło, mięso (z pod lady), owoce czy czekolada, nie wspominając o papierze toaletowym czy telewizorze. To dzięki kreatywności były bloki czekoladopodobne, kawa z żołędzi. Kombinowanie zwykle kojarzy nam się negatywnie ale moim zdaniem niedaleko mu do kreatywności czy sprytu.

Niestety szkoła nie pochwala ani kombinowania ani sprytu, kreatywność zaś rozpatrywana jest jedynie pod kątem artystycznym. A dzieci dają nam tyle przejawów kreatywności! Wystarczy choćby spojrzeć na ściągi jakie szykują i gdzie je ukrywają – to są majstersztyki kreatywności. Jak pomagają sobie nawzajem na sprawdzianach (kooperacja, równie niedoceniona), jak piszą za siebie egzaminy, jak zlecają odrabianie prac domowych czy pytają sztucznej inteligencji czy Mickiewicz wielkim poetą był. Czy jak czytają streszczenia nieinteresujących je lektur zamiast całej książki.

Powodem do wstydu jest to, że stawiamy dzieci w takiej sytuacji ale powodem do dumy jest to jak sobie z tym radzą. Próbują różnymi sposobami odzyskać swój czas, swoją wolność, kontrolę nad swoim życiem. Człowiek od zarania dziejów próbował sobie życie upraszczać, nadal to robimy i u dorosłych przejawy tego nazywamy kreatywnością a u dzieci kombinowaniem czy wręcz oszustwem, najczęściej karanym złymi ocenami. Smutne.

W internecie znajdziemy mnóstwo porad a nawet kursów o tym, jak rozwijać kreatywność u dzieci – przez krzyżówki, rebusy, gry słowne, aktywność fizyczną czy zmianę nawyków. A ja dodam do tego tylko, żebyśmy potrafili dostrzec spryt dzieci w codzienności, wspierać go i do niego zachęcać. Jak napisać wiadomość z podziękowaniami dla kelnera gdy nie mamy ani kartki ani długopisu? Gdzie umyć ręce na wycieczce rowerowej gdy nie mamy ze sobą wody? Jak spędzić czas czekając dwie godziny u lekarza? Jak ugotować zupę mając do dyspozycji tylko to co w ogrodzie? To jest nasza piaskownica kreatywności. Gdy poćwiczymy na tych codziennych wyzwaniach, nabędziemy wprawy a przede wszystkim wiary w to, że nie ma sytuacji bez wyjścia. W edukacji domowej mamy przestrzeń na to, żeby to docenić a nie zdusić i zniszczyć.

You might also like