OTWARTOŚĆ trochę łączy się z ciekawością a trochę w niej akceptacji i jeszcze trochę odwagi. Otwartość na świat to przeciwieństwo skostniałego tkwienia w miejscu, które uważamy za jedyne słuszne. Otwartość daje nam ogromne możliwości do nauki, zdobywania wiedzy i samorozwoju. Czym jest dla mnie otwartość?
Wiarą, że w każdym miejscu na Ziemi żyją wartościowi ludzie, mający swoją kulturę, język, wierzenia i sposoby na życie. Że styl życia każdego człowieka i jego wybory wynikają z jego osobistych przesłanek, wartości i historii i nie nam to oceniać czy wartościować. Nikt nie jest lepszy ani gorszy.
Otwartość to spojrzenie z zaciekawieniem i szacunkiem na każdą najmniejszą istotę i docenienie jej roli we Wszechświecie, bo nawet komary i muchy są potrzebne, nawet jeśli wkurzają nas na maksa.
Otwartość to też chęć podejmowania prób i wychodzenia ze strefy komfortu z wiarą, że Wszechświat nam sprzyja – czy to będzie wzięcie po raz pierwszy do ręki szydełka bez stwierdzenia „ja się to tego nie nadaję, nie mam zdolności manualnych”, pogranie z obcymi dziećmi w siatkówkę pierwszy raz w życiu, mimo że nie mam pojęcia o zasadach, wejście na deskę i zmierzenie się z falami po to by towarzyszyć bliskim (kudos @dzika_papierówka), potańczenie do muzyki ulicznej bez „jestem już na to stara”.
Otwartość to chęć usłyszenia innych, ich potrzeb, ich problemów, ich sukcesów – jakaż tutaj tkwi przestrzeń do inspiracji i rozwoju!
Otwartość na siebie to wsłuchanie się w swoje potrzeby, dostrzeżenie swoich mocy i ograniczeń i zrobienie z nich dobrego użytku. Bo neuroróżnorodność to siła a nie deficyt, problem czy niepełnosprawność. ADHD to nadpobudliwość ruchowa a jednocześnie energia to przenoszenia gór, która dobrze wykorzystana staje się godną pozazdroszczenia supermocą. Autyzm to niedopasowanie społeczne ale też wyjątkowe spojrzenie na świat. Dysleksja to zbyt wolne (w odniesieniu do jakich norm?) czytanie ale też dostrzeganie prawidłowości, których inni nie widzą. Tak, upraszczam i to bardzo, każda z tych cech może bardzo utrudniać życie ale czy na pewno nasza wina, że jesteśmy tacy a nie inni czy też tego, że nasz świat stawia nam nierozsądne wymagania i norm.
Mam wrażenie, że świat byłby dużo przyjemniejszym miejscem do życia, gdybyśmy mieli na siebie wzajemnie więcej otwartości.
Dlatego w naszej codzienności i w naszych wyborach nie ma psioczenia na szkołę, system i przekonywania dlaczego edukacja domowa jest lepsza. My rozmawiamy jedynie o tym, że szkoła jest dobrym wyborem dla nas a każda rodzina wybierająca szkołę robi to w najlepszej wierze i dla dobra wszystkich jej członków. Ja chętnie o tych wyborach słucham i bardzo doceniam, gdy z drugiej strony również pojawia się otwartość na nasze wybory. I powiem Wam, że już dawno nie spotkałam się z krytycznym spojrzeniem na edukację domową, zwykle jest to ciekawość, czasem z nutką pozytywnej zazdrości. Ale mam też w sobie otwartość na pytania typu „a co z socjalizacją” czy „ja bym nie wytrzymała cały czas z moimi dziećmi, jak ty to robisz” bo nie widzę w nich oceniania, tylko właśnie ciekawość.